nieużytki podmokłe

Bobry wiedzą co robią w przeciwieństwie do naszych spacjalistów od melioracji

No dokładnie.

Coś co wydaje się katastrofą w skali mikro czyli np jednego gospodarstwa jest zbawienne w skali makro.

To takie miejsca decydują o klimacie. 

Niestety w Polsce osuszyliśmy i zaoraliśmy wszystko co się dało. Nawet oczka wodne pozasypywaliśmy bo to zawsze 0,3 ha więcej  

Taaa , tylko że jak to jest nasze mikro , to nagle zmieniamy zdanie ...

Dlatego napisałem że to katastrofa dla posiadacza takich łąk. Nie zazdroszczę. Ale jeszcze w latach 80 tych czy 90 tych  w wielu przypadkach nikt nie myślał o użytkowaniu tych gruntów.

A dopłaty z unii postawiły wszystko na głowie. Dopłaty do zalesienie nie zrekompensują strat dla klimatu spowodowanych wykarczowaniem nieużytków, zasypaniem rowów oczek wodnych czy osuszeniem podmokłych łąk.

Ale to tylko moje zdanie i nie mam dowodów na poparcie tej tezy.

Tu autor zdjęcia dał dobry przykład- stracił część użytków, ale reszta na skutek poprawy warunków wodnych zrekompensowała mu "straty"

a bo klimat się zmienia i średnia roczna temp rośnie 

Jako że mieszkam na Warmii po niemieckiej a może po warmińskiej krainie , opady u nas dość duże w zimie , To po poprzednikach dużo terenów jest zaniedbanych , prawie wszędzie rowy i dreny , nawet wąwozy jakies mają rowki i dreny przez góry dla nich 3 m kopać to nie problem był . Potem przyszedł PRL i coś tam działali rowy naczyścili ale jednak gdzieś się pomylili parę km dalej odemnie za mocno rzeczkę podkopali to potem zastawkę dawali , ale w moich stronach Niemcy czy Mazurzy byli dobrzy w melioracji , U mnie na polu za PRL rów na obniżeniu był na łączce , Teraz okazało sie niedawno że pod nim przebiega poniemiecka drena tylko 50 cm niżej ...  

 

nie tylko u Ciebie Niemcy  dobrze zmelioryzowali, u mnie jest/ była bardzo dobrze rozwinięta sieć melioryzacyjna .Za czasów komuny ale i teraz po wstąpieniu do UE zostało to bardzo poniszczone

znaczy wiesz nie tyle co poniszczone co po prostu zaniedbane , jeszcze z przekazów od starych ludzi ktoś mówił że po wojnie tubylcy co zostali to mieli na wiosce dwóch ludzi do pilnowania melioracji znali wyjście każdej drenki i tego pilnowali , a znów mama mówi że z PRL chodził ktoś z gminy i na wiosce ludziom kazał rowy wykaszać i podkopywać -każdy na swoim polu . 

Potem to popadło w ruinę gdzie działa tam działa , już ludzie sie nauczyli i naprawiają ale są miejsca gdzie 50 letnie drzewa rosną ... 

A co do bobrów na moich terenach nie mają prawa wstępu , raz zatamowały przepust przy końcu mojego pola 5 ha poziom podnieśli o metr może 1,5 to w jednym miejscu 0,5 ha woda równo z ziemią , 1, 5 ha wyżej ale dreny wody nie odprowadzają to mokro było . W innym miejscu wioski jak wode zatamowały na metr to w rowie chyba na odcinku kilometra woda się podniosła bo miedzy pagórkami rowy . 

A że u nas wodonośne miejsca jakieś kurzawy bo trafi sie podłoze żwirowe i woda sączy , wujek tak ma całe lato woda leci i leci z podnuża pagórka chyba nie z jednego bo w tym roku mimo suszy dalej leci , i ma do stawu "świeżą "wodę .

A i sąsiada byłem prasować też pagórek pole suche jak pieprz nawet na dole a tak u podnuża mokre miejsce 2 m2 koleina , sąsiad mówi że zawsze tam mokro 

to co na zdjęciu nigdy nie było użytkiem w celu pozyskania paszy tylko w celu pozyskania opału, zarośnięte bagno od x lat. obok łąka po melioracji, Dziadek twierdzi że melioracja wcale nie była potrzebna bo osuszyła aż za bardzo i warstwę żyzną na łące zaorali pod spód a torf, który jest bardzo przepuszczalny wyrzucili na wierzch. W suchych latach schnie wszystko na pniu, a w tym roku jak był odpowiedni poziom wody dzięki bobrom to i z chęcią się kosiło.